Fascynujące jest to, jak dzieci wykazują zainteresowanie określonymi rzeczami…
Od razu widać drzemiący w nich potencjał 🙂
Katarzyna próbuje z wielką swobodą różnych rzeczy, oczywiście w zaciszu domowym jest całkowicie naturalna i uwielbiam obserwować jej zabawy. Staje na głowie, jest w tym tak zacięta, że po kilku dniach ciągłego próbowania, w końcu osiągnęła swój cel! Lubi także muzykę, śpiew i taniec, zaprzyjaźniła się z ukulele i nauczyła się podstawowych chwytów. Czuje rytm i sięga po ukulele często ale robi to tylko wtedy, kiedy sama ma na to ochotę… 😉 Teraz uczy się czytać, obserwuje i zapamiętuje, a pamięć (chyba po wujku Grzesiu ;)) ma doskonałą. Trzeba uważać na to, co się przy niej mówi, a zwłaszcza, co się jej obiecuje!
Hania z kolei zawsze była spokojna, ciut bojaźliwa, ale rozwinęła skrzydełka, coraz bardziej zaczyna wierzyć w siebie, w swoje możliwości. Kocha książki, naprawdę słucha kiedy czytamy, wręcz złości się gdy Kasia zadaje kolejne pytania, do tego uwielbia manualne prace (w tej chwili tworzy coś z papieru, wykorzysta zapewne całą taśmę klejąca!), ciągle uwielbia bawić się lalkami, wymyśla zabawy bardzo oryginalne często, śpiewa i tańczy. (Poniżej efekt jej zabawy – namiot i lalka w śpiworze 🙂
Każde dziecko ma COŚ w sobie, jednak często patrząc na innych wydaje nam się, że oni mają trochę lepiej niż my, łatwiej niż my, że dzieci wydają się być sprytniejsze itd…
A jednak dobrze popatrzeć na swoje dziecko z dystansu i dojrzeć ten potencjał, tę ciekawość, która w nich drzemie. Nie oceniać tylko zaobserwować co robi nasze dziecko, kiedy mogłoby się nudzić… Potencjał drzemie w każdym! Może ono biegać szybko jak błyskawica, być ciągle w ruchu a przy tym wchodzić w każdy zakamarek (pewnie poszukuje skarbów!!!), śpiewać pod nosem wymyślone piosenki, pisać wierszyki, czesać włosy lalkom itp. Tu jest miejsce na zachwyt właśnie!!!My dorośli musimy jednak poświęcić im trochę czasu, nauczyć, ale nie zmuszać, sami przecież nie lubimy, kiedy nas zmusza się do różnych rzeczy. Oczywiście, że popełniamy czasem błędy, jesteśmy tylko ludźmi, ale kiedy się kochamy i patrzymy na dziecko z miłością a nie ze złością, świat jest piękniejszy.
Mój świat od jakiegoś czasu jest jeszcze piękniejszy, bo dziewczyny są już większe i nie wymagają ode mnie, tak jak wcześniej, ciągłej gotowości do działania, do pomocy. Taki moment przychodzi!!! Naprawdę, kiedy dziewczyny były małe, ja – matka, która nie pracowała zawodowo, miała „tylko cały dom na głowie” – trochę narzekałam. Potem zbierałam się w sobie i coś wspólnie robiłyśmy, potem znowu narzekałam… Tak bywa, kiedy jesteśmy zmęczone, zestresowane, kiedy nie dosypiamy…
Starsi mówią nam wtedy, oj będziesz za tym tęsknić… My nie wierzymy…
Teraz już wierzę, choć naprawdę chciałabym cofnąć czas i nie marudzić, ale tego zrobić się nie da… Cięgle jednak pamiętam krzyk nocny Kasi, swoją bezsilność, zmęczenie i za tym nie tęsknię w ogóle!!! Wtedy rozumiem własne marudzenie…
Ciężkie jest życie matki, która nie dość, że dopiero dojrzewa, uczy się tej roli, sama nie wie jeszcze, co jest ważne, a już musi podejmować decyzje… 😉
Jedna decyzja jednak została przeze mnie podjęta po kilku latach burzliwego stanu, jakim jest macierzyństwo, mianowicie taka, że będę wspierać dziewczyny, ale nie mogę zapominać o sobie, o swoich pasjach. Dzieci są całym naszym światem, potem powoli się usamodzielniają, a my… Też musimy znowu się usamodzielnić 😉 Kto jest zagubiony, czując siłę miłości do własnych dzieci, ten wie, o czym mówię 😉
Reszta może poczytać tylko drugą część bloga 😉
W wspieraniu pasji dziewczyn pomaga nam właśnie książka ale również programy telewizyjne 🙂
Mister Maker, czyli Pan Robótka, to jeden z ciekawszych programów dla dzieciaków. Hania sama zaczęła nazywać siebie Panią Robótką 😉 Kiedy więc trafiłam na książkę pt. „Robótka, Niezwykłe projekty plastyczne” od razu ją zakupiłam, a dziecku przyniosłam wraz z książką ogromną radość!!!
Wszystkie przedstawione w niej pomysły na zabawy są w miarę proste. Dziś Hania i Kasia prawie wcale nie potrzebują pomocy przy realizacji proponowanych zbaw twórczych, jednak początkowo siedziałam tylko z Hanią (Kasia na te „ambitne” projekty była jeszcze zbyt mała :)) i cierpliwie bawiłam się z nią 😉
Co dzięki tej wspólnej zabawie osiągnęłam? Możliwość obserwowania dziecka, które zaczyna samodzielnie myśleć, odczytywać rysunki, przewidywać kolejne kroki… Podziwianie dziecka, analizującego jak dojść do określonego celu i metodą prób i błędów do tego celu dziecko dochodzące!!!
Jeden minus według mnie, to strony zatytułowane „kolorujemy”, zdecydowanie nie są w książce potrzebne, ale to oczywiście kwestia gustu. Hania i Kasia myślały chyba podobnie, bo strony te do dziś jakoś pozostały niepokolorowane.
Cała reszta jednak zdecydowanie dostosowana do dzieciaków przedszkolaków – starszaków – „wczesnoszkolniaków” 😉
Polecamy twórczość i Pana Robótkę 🙂
Widać że zabawy Pana robótki podobają się również kotkowi 🙂
Kot robi tu najlepsze wrażenie 🙂 Świetnie się prezentuje pozując z tą książką.