Recenzja – Zofia Stanecka, „Wielka księga przygód 4. Basia”, wyd. EAGMONT

Recenzja – Zofia Stanecka, „Wielka księga przygód 4. Basia”, wyd. EAGMONT

DLA DZIECI 

Kiedy byliśmy dziećmi, to wydawało nam się, że wakacje trwają w nieskończoność. Drugi miesiąc wakacji, zwłaszcza taki spędzany w domu, dłużył się coraz bardziej… Przychodził moment, że chciało się wrócić do szkoły…

Ale to tylko we wczesnym dzieciństwie mamy chyba takie odczucia, bo im jesteśmy starsi, tym czas zdaje się przyspieszać… I nagle budzimy się rano i stwierdzamy, że ok., dziś zostajemy z wnukami na cały dzień… Niby nam w tej chwili to nie grozi, ale przepraszam bardzo, niedawno nie groziła nam sytuacja, że będziemy mieć własne dzieci… A tu hop siup i po sprawie, bo już nawet nie musimy ich ani karmić łyżeczką, ani kąpać, ani nawet ubierać, bo robią to same… Jest jednak nadzieja, iluzoryczna może ale to zawsze jakaś 😉 na zatrzymanie czasu. Mianowicie NADAL, nawet jeśli dzieci same już potrafią, to spokojnie do lat 12 możemy im CZYTAĆ NA GŁOS i to bez wyrzutów sumienia. Oczywiście nic na siłę i nie oznacza to, że nie mają równocześnie czytać samodzielnie, myślę jednak, że czytanie NA GŁOS od wczesnego dzieciństwa,  naprawdę daje wiele korzyści. Wspólna lektura daje możliwość dyskusji o problemach, tematach, które zostają poruszone w książce, są pewnym spoiwem, dzięki któremu czujemy więź z dziećmi, bo czytając robimy to dla nich i dla siebie, jest to więc WSPÓLNY czas 🙂

„Wielka księga przygód 4. Basia”

„Wielka księga przygód 4. Basia” autorstwo Zofia Stanecka, ilustracje – Marianna Oklejak, wydana przez EAGMONT,  to zbiór opowiadań o rodzinie, która jak na moje oko, jest całkiem zwyczajna, choć na pewno nie idealna (bo takich rodzin raczej nigdzie w przyrodzie nie ma;). Dlatego może z taką przyjemnością siadamy do kolejnych opowiadań. Te które humorystycznie i trochę też refleksyjnie, oddziałują  nie tylko na dzieci ale i na rodziców.

Ciepłe,  pełne wesołych przygód trójki rodzeństwa opowiadania są doskonałe, zwłaszcza na jesienne i zimowe wieczory, a mając trochę więcej czasu, można poświęcić go na wspólne poznawanie przygód dzieciaków a zwłaszcza dziewczynki, która pod pachą nosi Miśka Zdziśka.

A historie zaczynają się całkiem prosto. Basia wraz z Jankiem i małym Frankiem, który gulgocze w kojcu obok, wskakuje do łóżka swojej mamy i taty. „Zachęca” biednych, niewyspanych ale kochanych rodziców do opowiadania o tym, co było wtedy, kiedy…

OPOWIADANIA 

Czytamy więc historie, które równie dobrze mogły wydarzyć się nam i naszym dzieciom w rzeczywistości. Przystępny język, bardzo lekki styl sprawia, że chcemy w jeden wieczór dowiedzieć się, jaka kolejna przygoda spotka rodzinkę. Rozpoczynamy od „Basi i remontu”, które to opowiadanie ukazuje jak dzieci czasem odbierają nasze wypowiedzi. Pan od remontów, w jakiś dziwny sposób, nie posiada – dosłownie – złotej rączki… Malowanie wałkiem po ścianie, to spełnienie marzeń dziecka… Sam remont wydaje się wielkim wydarzeniem! Jst do tego opisany w bardzo zabawny sposób, łącznie z panami majstrami, którzy jak w prawdziwym życiu, zdają się kierować „maksymą” – będzie pan zadowolony 😉

Kolejne tytuły „Basia i piłka nożna”, „Basia i wyprawa do lasu” czy „Basia i wolność” utrzymane są w podobnym stylu. Sprawia to, że naprawdę mamy ochotę czytać i czytać razem z dziećmi. Jedno z opowiadań szczególnie mi się spodobało, a nosi ono całkiem niepozorny tytuł „Basia i zwierzaki”. Święta za pasem, mamusia jak zwykle krząta się w kuchni i postanawia skorzystać z pomocy córeczki. Prozaiczne buraczki na barszcz, po tym, kiedy mama wychodzi na chwilkę z kuchni do Franka, stają się początkiem katastrofy. Basię i Janka ponosić zaczyna wyobraźnia… Mama niestety w wyobraźni ma tylko prostą czynność, mianowicie, sprzątanie… Jakie to nam bliskie, prawda? Mamusia siada umęczona i zrezygnowana, po tym jednak jak najpierw podnosi głos a Basia równocześnie czuje w brzuchu „zimno”… Taka rodzinka nie może jednak za długo się gniewać, bo przecież „przed świętami nie powinno być nerwowo”!

czytamy! 

Historia ma ciąg dalszy i warto naprawdę przeczytać ją do całą!  Potem można również wziąć ją sobie głęboko do serca, skoro niebawem sami będziemy w ferworze walki przeganiać z kąta w kąt swoje dzieciaki. Pytanie tylko czy chcemy potem wspominać takie święta z dziećmi? Czy one położą się kiedyś ze swoimi już dziećmi do łóżka na dobranoc i będą wspominać swoje dziecięce święta ciepło i z sentymentem? Mamy jeszcze czas na to, żeby Mikołaj przyniósł „Wielką księgę przygód 4. Basia” naszym dzieciom. Koniecznie przed świętami, zanim tego Mikołaja wspomożecie w kolekcjonowaniu prezentów, poczytajcie sobie choć te jedno opowiadanie.

 

Tutaj kupisz tę książkę

 

Bardzo polecam 🙂