Serial na dobranoc – Ania nie Andzia, Netflix

Serial na dobranoc – Ania nie Andzia, Netflix

Sala kinowa, film na podstawie książki, której nie czytałam… Ekscytujący, ciekawy… A potem pytanie… Dlaczego nie przeczytałam najpierw książki??? Jak mogłam sobie to zrobić?!

Wychodzę z założenia (popartego doświadczeniem), że książka zwykle jest LEPSZA lub TROCHĘ LEPSZA 😉 od filmu, choć bywają i wyjątki… Mam więc zasadę, że najpierw, jeśli jest taka możliwość, czytam książkę, a potem oglądam film czy serial.

Anię z Zielonego Wzgórza Lucy Moud Montgomery zna chyba każdy. Jest to jedna z piękniejszych książek naszego dzieciństwa. Może nie wszyscy ją doceniają będąc w wieku, w którym na języku polskim trzeba ją przeczytać… Ale jeśli się ją przeczyta, to zapada w pamięci już na zawsze, a potem się do niej wraca i wraca…

Dziś więc krótko, ale treściwie o serialu

Polecam oczywiście książkę Ania z Zielonego Wzgórza ale dziś właśnie dziś, chcę zachęcić do serialu!

Zabrzmi to może jak na spowiedzi, ale….

Lubię oglądać seriale!!!

Właśnie teraz, w porze jesienno-zimowej, pod kocykiem, przy ciepłym grzejniczku. Choć czasem grzejniczek nie działa odpowiednio, zwłaszcza kiedy oglądam np. Wikingów, Game of Thrones, Breaking bad, House of cards, True Detective 😉 Z kolei okazuje się całkiem przydatny przy np. Atypical, Shamelles, Girls (szalony serial dla zwariowanych kobiet – polecam).

Każdy z tych seriali miał czy ma coś w sobie (bo sezonów bywa wieleeee, ku naszej często radości)!!! Kiedy nadchodzi zima i można bez wyrzutów sumienia zasiąść na kanapie z kotem na kolanach, wtedy na przemian z książkami, goszczę również seriale.

Niektóre oglądam sama inne z Sylwencjuszem ale serialowi, do którego obejrzenia zachęcam teraz, oddałam się w samotności! Musiałam sobie przecież popłakać w spokoju, bez pocieszania i tłumaczenia „to tylko serial” 🙂

Anne with an „E” – Ania nie Andzia

Anne with an „E” – Ania nie Andzia to cudowna podróż w krainę marzeń i inspiracji, którą odbyłam z Netflixem. Całkowicie zapominając o świecie, wieczorami, kiedy dzieci już spały, celebrując tę chwilę, oddawałam się magii historii rudej dziewczynki. Słowami ciężko wyrazić czasem uczucia, które się w nas gromadzą. W tym wypadku pomieszanie spokoju ducha z tęsknotą za dzieciństwem i odczuwaniem świata w sposób tak bardzo prosty a jednocześnie głęboki, zupełnie mnie zniewoliło. Co ciekawe, znając doskonale losy Ani, nie byłam do końca pewna, czy rzeczywiście pozostanie ona na farmie Maryli i Mateusza… Jakże więc serial musi być doskonały, skoro po lekturze, której oddawałam się nie raz w przeszłości, czułam, że to całkiem możliwe, iż główna bohaterka w ogóle nie zamieszka na Zielonym Wzgórzu… A potem było już tylko coraz lepiej! Tak cudownie, że zamiast o serialu ze szczegółami czytać, wystarczy obejrzeć choćby pierwszy odcinek i najlepiej wieczorem przy świeczce…

Naprawdę grzechem byłoby opowiadać o Ani nie Andzi więcej, jeśli jeszcze się z nią nie spotkało, toteż odpuszczę dłuższym wywodom. A oko puszczam osobom, które już Anię poraz kolejny pokochały i z którymi mogę się pozachwycać nie odbierając radości tym, na których nowa-stara Ania jeszcze czeka. Niech one też się nacieszą 🙂

ania nie andzia

Świetna reżyseria, gra aktorska, dialogi i w szczegółach dopracowana akcja oraz miejsce!!! Polecam przedświątecznie, żeby może bardziej wyjątkowo poczuć magię, zawrócić, pomyśleć, docenić!!!

Świat nam jest dany albo my dani jesteśmy światu… Mimo zła które fundują inni, można nosić w sobie światło, tak jak Ania 🙂

 

Bardzo, bardzo polecam 🙂